piątek, 19 września 2008

szukanie szaleństwa...?

Obecnie- niedostępny. Przeziębiłem się. Jestem chory i jakoś dziwnie dobrze mi z tym. Poszukuję. Muszę zająć czymś myśli. Zbyt długa kontemplacja codzienności staje się niebezpieczna. Coraz częściej milczę. Jakaś dziwna mgła otumanienia. Czasem chodzę po mieszkaniu w kółko... salon, kuchnia, łazienka, przedpokój, salon, kuchnia, łazienka, przedpokój... skręt w lewo... jeden... drugi. trzeci, czwarty. Stoję, patrzę na parapet. Szaleństwo przychodzi mi do głowy. Zastanawiam się, czemu tak chodzę. Myślę, po co? Szukam jakiegoś zaczepienia. Może czegoś nowego, czegoś co się mogło zmienić. Skręt. Ostra papryka na lodówce powoli zaczyna przekwitać. Biegnę palcami po szafkach. Kuchenka…dla zabawy podpalam palnik. Wyłączam. Łazienka, sprawdzam czy przypadkiem włącznik nie naprawił się sam. Patrzę przez wizjer, bo za chwilę zrobię kolejne okrążenie.
- Kurwa…
Salon, kuchnia, łazienka, przedpokój… kopię buta, bo przecież nie mogłem tu przyjść po nic.

Brak komentarzy: